Tytuł: Numery. Chaos
Autor: Rachel Ward
Seria: Numery
Wydawnictwo: Wilga
Opis wydawnictwa:
Coś się zbliża... Coś gigantycznego. Coś złego.Gruzy, woda, ogień, chaos? Prawdziwe piekło.1 stycznia 2027 roku w Londynie stanie się coś strasznego.Zniknie całe miasto. Zginą miliony ludzi.Adam to wie, bo jak jego mama Jem widzi w oczach ludzi datę śmierci.A prawie wszyscy wokół mają ten sam numer: 112027.Co to będzie? I co Adam może zrobić?
Przyznam szczerze, że gdy tylko nadarzyła mi się okazja, by przeczytać drugą część Numerów, serii autorstwa R. Ward, byłam wniebowzięta. Czekałam na nią dość długo, a to tylko podsycało moją ciekawość, więc, gdy tylko wzięłam książkę do rąk, wszystko inne zeszło na dalszy plan.
Od wydarzeń opisanych w części pierwszej minęło wiele lat. Świat się zmienia, idzie do przodu. Coraz więcej chorób staje się uleczalnych, ale śmierć i numery nadal istnieją. Adam, syn Jem i Pająka, zdaje sobie z tego sprawę lepiej niż ktokolwiek inny. To on przejął dar matki i musi z nim żyć. I doskonale, wie że coś się zbliża. Coś, co na zawsze zmieni życie na ziemi. Czy Adam, tak jak Jem przed wieloma latami, podejmie walkę z numerami. Czy jemu w przeciwieństwie do jego matki, uda się je pokonać?
Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to ogromne podobieństwo Adama do jego ojca, bohatera pierwszej części książki. Cały czas miałam wrażenie, że to właśnie Pająk jest bohaterem Numerów 2, nie dochodziło do mnie, że to jego syn. Mimo że po skończeniu poprzedniej części wiemy, że nie przeczytamy więcej o Pająku, to na samym początku byłam zawiedziona tym, że nie będą to chociaż przygody Jem, jednak po dłuższym rozmyślaniu na ten temat zrozumiałam decyzje autorki. Której nastolatce przypadałaby do gustu dorosła, rozsądna Jem? Znacznie ciekawiej czyta się o jej nastoletnim dziecku ;) O ile Adama polubiłam już na początku (pewnie ze względu na podobieństwo do Pająka), to Mia "zastępczyni" Jem, była dla mnie koszmarem. Nie jestem w stanie powiedzieć co mnie od niej odpychało, ale przez całą książkę nie byłam w stanie nawet jej tolerować, nie mówiąc już o jakichkolwiek pozytywnych uczuciach.Bardzo miłym zaskoczeniem była za to obecność Val. W poprzednie części bardzo ją polubiłam, więc nie wyobrażacie się jaki uśmiech zagościł na mojej twarzy, gdy dowiedziałam się, że stara, poczciwa Val nadal pali tyle co wcześniej (albo i więcej!), a dodatkowo opiekuje się Adamem.
W książce mieliśmy okazję wcielić się zarówno w skórę Adama jak i Mii, co czasami bywało bardzo irytujące, a z drugiej strony miło było czasami zobaczyć tą samą sytuację, ale oczami innego bohatera. Również na plus zasługuje akacja, która toczy się tak szybko, że czytelnik nie ma prawa się nudzić.
Niestety, ale mimo wszystko, Numery 2 troszeczkę mnie zawiodły. O ile pierwszą część czytałam z zapartym tchem, to druga część była znacznie mniej wciągająca. Natomiast lekki styl autorki się nie zmienił i książkę w dalszym ciągu czytało się bardzo przyjemnie :) Mimo że książka nie budziła we mnie takich emocji, jak poprzedzająca ją część, nadal bardzo, bardzo polecam serie Numery.
W książce mieliśmy okazję wcielić się zarówno w skórę Adama jak i Mii, co czasami bywało bardzo irytujące, a z drugiej strony miło było czasami zobaczyć tą samą sytuację, ale oczami innego bohatera. Również na plus zasługuje akacja, która toczy się tak szybko, że czytelnik nie ma prawa się nudzić.
Niestety, ale mimo wszystko, Numery 2 troszeczkę mnie zawiodły. O ile pierwszą część czytałam z zapartym tchem, to druga część była znacznie mniej wciągająca. Natomiast lekki styl autorki się nie zmienił i książkę w dalszym ciągu czytało się bardzo przyjemnie :) Mimo że książka nie budziła we mnie takich emocji, jak poprzedzająca ją część, nadal bardzo, bardzo polecam serie Numery.